Saturday, 25 January 2014

Czarna magia w Islamie

Czy wierzycie w czarna magię? W czary rzucane na inne osoby? A może doświadczyliście czegoś podobnego na sobie? 
W islamie wierzymy w istnienie Dżinów, których istnienie zostało opisane w Koranie. Dzinny - są to stworzenia podobne do ludzi ale Bóg je stworzył z bezdymnego ognia (Koran, 38:76). Ludzie są stworzeni z gliny a aniołowie ze światła. Więc jeżeli mówimy o demonach są to Dzinny, ale Dzinny mogą też być dobre, mogą być muzułmanami, chrześcijanami czy wyznawcami innych religii, lub ateistami. Czasami zły Dzinn może nękać człowieka, może nawet go opętać, dlatego pewnych rzeczy powinniśmy unikać aby nas nie dręczyły, np nie powinniśmy chodzić po zmroku w miejscach odludnych, powinniśmy dbać o czystość ponieważ Dżiny uwielbiają brudne miejsca, powinniśmy się modlić. W islamie mamy specjalne wersety z Koranu oraz dua, które chronią nas przed Dżinami. 
Astrologowie, wróżbici i jasnowidze czerpią swą moc właśnie od Dżinów. Cała ich wiedza pochodzi od nich i w większości jest kłamstwem. Muzułmanie nie powinni korzystać z pomocy wróżbitów. Jeśli jednak się skuszą, wówczas ich modlitwa nie zostanie przyjęta przez Allah przez 40 dni! Znajomość, przyjaźń ludzi z Dżinami nie jest wartościowa, jest szkodliwa. Rozmawianie z nimi jest jak przyjaźń z muzułmanami, którzy nie krępują się publicznie grzeszyć. Nikt nie doznał korzyści ze znajomości z nimi. Potrafią wejść w postać człowieka, zwierzęcia, węża, raka, wielbłąda, woła. 
Wielu muzułmanów potrafi się z nimi komunikować. Jedni wykorzystują to w sposób pozytywny a inni w negatywny. W Pakistanie, Indonezji, Indiach czy Afganistanie bardzo częstą praktyką jest rzucanie klątwy na innych. Stosuje się do tego różne rekwizyty, np szpilki, krew, rzeczy należące do osoby, na którą rzucana jest klątwa, włosy, itp. Czynnością kończącą rzucanie klątwy jest schowanie tych rekwizytów i dopiero odnalezienie ich i zniszczenie zdejmuje klątwę. Problem pojawia się wówczas, gdy zostaje to schowane w czyimś grobie, a uwierzcie mi, że i to się zdarza. W krajach, w których praktykuje się czarną magię istnieją osoby, coś w rodzaju znachorów, którzy również komunikują się z Dżinami ale tylko z muzułmanami i wykorzystują to do celów zdjęcia klątwy. To Dżiny przekazują im wszelkie informacje jaka klątwa została rzucona, co było do tego użyte, gdzie się to znajduje, po czym niszczą wszelkie rekwizyty. Wszystko to sprawia, że przechodzą mi po plecach ciarki, ponieważ w rejonach mojego męża jest to nagminnie praktykowane i niejednokrotnie odczuliśmy tego skutki na sobie. 
Gdy zdarzy się coś takiego najlepszym lekarstwem jest modlitwa. Dżiny, które chcą nam zaszkodzić nie zbliżają się do miejsca gdzie recytowana jest Surah Al-Baqrah. Są odpowiednie wersety Koranu, które chronią nam przed złem wszelakim. Trzeba je recytować o wschodzie i zachodzie słońca aby być chronionym całą dobę. Istnieją też specjalne dua, które usuwają skutki czarnej magii. 
Nie ulega wątpliwości, iż osoby zajmujące się czarną magią nie mają szans na Raj po śmierci. 

Monday, 20 January 2014

Czy ktoś mnie jeszcze pamięta?

Mam nadzieję, że tak bo stęskniłam się za pisaniem. Przejrzałam na szybko komentarze - nie zaglądałam tu od wieków... Widzę, że także u mnie nie brakuje słów nienawiści skierowanych do muzułmanów. Whatever :)
Wiecie, że nadal mieszkam w Warszawie? Trudno w to uwierzyć, ale to już ponad 2 lata. Coraz mi gorzej i trudniej. Nie lubię jednak życia w Polsce ( a może to tylko Warszawa jest taka specyficzna?). Nie potrafię się tu odnaleźć. Ludzie z wiecznie skwaszoną miną, nieprzyjemni, bluzgający za kółkiem, wszechobecna zawiść, itp. No i jeszcze ta chora nagonka na muzułmanów. No cóż.. Życie musi się toczyć swoim torem. Prowadzimy restaurację, która zabiera nam 100% czasu. Jest to naprawdę świetne doświadczenie. Wiele się nauczyłam, poznałam wspaniałych ludzi (mówię tutaj o naszych gościach) i jeszcze bardziej zbliżyłam się do kultury arabskiej. Przekraczając próg restauracji czuję się jakbym wchodziła do swojego, arabskiego świata. Chociaż taka namiastka w Warszawie :) W międzyczasie byłam także w Dubaju.. A jakże! Nie wytrzymałabym tyle czasu bez Emiratów! Delektowałam się wszystkim.. piachem, jedzeniem (Boże! wreszcie mogłam zjeść Big Mac'a :D), powietrzem, życiem! Już po wyjściu z samolotu (a może raczej zaraz po wejściu do samolotu w Warszawie) poczułam się znowu wolna! Oddychałam wolnością! Bo niestety w Polsce rutyna zabija. Kurde, tu nawet Starbucks na Solidarności zamykają o 21! Spędziliśmy tam Eid Al Fitr. Córka była w siódmym niebie! Kupiła sobie abayę i generalnie cały czas wszystkim opowiada, że ona nie jest z Polski tylko z Dubaju :) Obecnie mam jeden problem, który zaprząta mi głowę, a mianowicie dalsza edukacja mojej córki. W Warszawie jest bardzo mały wybór szkół dwujęzycznych i niestety nie wiem, czy poziom angielskiego jest w nich na tyle dobry, że np. za rok nie będzie miała problemu aby kontynuować naukę w 2 klasie już za granicą. Generalnie, łatwo nie jest. Chciałabym już stąd wyjechać tylko nie wiem gdzie i nie wiem kiedy. Najchętniej back to Dubai :) Pozdrawiam! Maryam