Święta, święta i po świetach. Po świętach i po Ramadanie. Tegoroczny Ramadan przeleciał mi jak strzała. Nie dość, że rozleniwiłam się bardzo to jeszcze w tym lenistwie musiałam zebrać resztki energii aby urządzić dom. Cztery pokoje, kuchnia, mała jadalnia i 2 łazienki. Do tej pory brakuje mi kilku mebli ale to nic w porównaniu z całością :) W Ramadanie wszystko toczy się zupełnie innym rytmem. Zakupy robiliśmy grubo po 22giej. Do domu wracaliśmy przed 3cią nad ranem. Spaliśmy po Fajr (po modlitwie porannej). Zegar się zupełnie rozregulował. Po tym całym szaleństwie nadszedł wreszcie Eid Al Fitr! Świętowaliśmy trzy dni. Jak przystało w Eid, wyruszyliśmy w drogę do Khor Fakkan. Jest to małe, turystyczne miasteczko położone zaraz za Fujairah. Muszę przyznać, że nie byliśmy w tych rejonach ze cztery lata i to co zobaczyliśmy bardzo pozytywnie nas zaskoczyło. Fujairah bardzo się rozbudowała. Nowe budownictwo, centra handlowe, nowe restauracje, hotele. Khor Fakkan również zmieniło się nie do poznania. Właśnie tak powinny się rozwijać miasta. Chciałam tylko dodać, że Khor Fakkan mimo, iż leży tak blisko Fujairah to należy do emiratu Sharjah. Khor Fakkan to najsłynniejsza, obok Al Ain i Jebel Hafeet, eidowa baza wypadowa :) W tym roku był tam eidowy bazar, można było kupić wszystko od sztucznej biżuterii, perfum, piżam i abayi po garnki, szafki, dzbanki itp. Najistotniejszym punktem programu dla naszej córki było jednak wesołe miasteczko. Nie było oczywiście tak okazałe jak w Festival Center w Dubaju. Muszę tu dodać, że pogodę ostatnio mamy straszną. Upał i wysoka wilgotność powietrza, co oznacza, że po kilki minutach na zewnątrz leje się z człowieka jak po deszczu :) Dzień drugi spędziliśmy w połowie na lenistwie, a w połowie w Dubaju. Dzień trzeci zakończył się kinem i tak oto Eid Al Fitr 2014 dobiegł końca. A teraz kilka zdjęć z wypadu do Khor Fakkan:
Showing posts with label zycie w emiratach. Show all posts
Showing posts with label zycie w emiratach. Show all posts
Thursday, 31 July 2014
Saturday, 7 July 2012
Jak można zapomnieć o dziecku?
Co roku w Emiratach, gdy nadchodzi lato, zaczynają się artykuły o śmierci dzieci w nagrzanych od słońca samochodach. Moje pytanie brzmi: Jak można zapomnieć zabrać ze sobą dziecko z samochodu? Na ile trzeba być niespełna rozumu, aby nie pamiętać, że ma się ze sobą dziecko? A jeśli nawet już pamietamy, że z tyłu jest mały pasażer, to jak można zostawić go samego, zamkniętego w tym pustynnym piecu? Nie mieści mi się to w głowie!
Czy wiecie, że w Emiratach lato jest tak okropne, że dziecko umiera już po około dwóch godzinach w zamniętym samochodzie?
Wednesday, 21 December 2011
Karak na dzień dobry, karak na dobranoc
Większość osób aby się obudzić potrzebuje porządnej kawy. Ja potrzebuję karak tea! Karak to herbata z mlekiem, kardamonem, przyprawami, w zależności kto i jak przygotowuje. Aby przygotować pyszny karak trzeba wszystko gotować razem, bo po prostu dolanie mleka do herbaty to czysta profanacja :) Gotujemy wodę, dodajemy cukier, herbatę, przyprawy, mleko (my używamy Rainbow Cardamom) i kilka chwil gotujemy.
Wiele osób na pewno skrzywi się na samo hasło "herbata z mlekiem" ale dla mnie karak stało się już codzienną tradycją. W Emiratach kultura picia karak jest wszechobecna. Herbatę tą piją Pakistańczycy, Hindusi, lokale. Najgorsze kafeterie są oblegane jeśli serwują dobry karak. Cena kubeczka herbaty to zazwyczaj tylko 1 dirham. My z mężem mamy kilka stałych miejsc, gdzie jeździmy napić się karak. Bo porządne zaparzenie i uzyskanie odpowiedniego smaku to prawdziwa sztuka :)
Jednym z najlepszych miejsc, jest obskurna kafeteria na tyłach Mazaya Center. Mimo, że obskurna, to jest ulubionym miejscem przesiadywania Emiratczyków. Piją karak, palą shishę. Karak w tej kafeterii kosztuje 2 dirhamy. Do smaku dodają oni pokruszone migdały. W tym miejscu jesteśmy stałymi bywalcami.
Kolejnym miejscem, które serwuje specjalną masala tea jest 'SnS' Cafeteria znajdująca się w Nad Al Hamar. Dlaczego ta herbata jest specjalna? Bo jest przepyszna i jest serwowana w glinianych kubeczkach i kosztyje jedynie 1,5 dirhama :)
Jednym z najsłynniejszych miejsc w Emiratach, serwujących karak jest mała kafeteria znajdująca się na Sharjah-Dubai Highway. Karak to ich specjalność i zawsze przed tą kafeterią ustawiają się długie kolejki. Właściciel robi naprawdę duża kasę na samej herbacie!
W rankingu na najlepszy karak nie może oczywiście zabraknąć herbaty przygotowywanej w weekendowe poranki przez mojego męża! :)
Cinnamon Snow, o Twojej masala tea też cały czas pamiętam :D
Karak to nie jest zwykła herbata. Karak to tradycja i delektowanie się smakiem.
Sunday, 18 December 2011
Byłam w niebie i wróciłam!
Owe niebo to rosyjska restauracja w Abu Dhabi :)
Byliśmy dziś w Abu Dhabi na spotkaniu służbowym, które odbywało się w Mariah Mall. Wychodząc z parkingu na zewnątrz, moim oczom ukazał się rosyjski napis "Kuchnia rosyjsko-uzbecka". W głowie tysiąc myśli na sekundę, że przecież pierogi, że kapusta kiszona! :D Zaciągnęłam kompanów na lunch po rosyjsku. Cóż mogę powiedzieć... Niebo w gębie! Co dzień raczę się jedzeniem afgańskim, indyjskim, włoskim czy chińskim, a tu dziś:
-Szuba
-Pierogi
-Ogórki kiszone
-Kiszona kapusta
Plus dodatkowo pogadałam sobie po rosyjsku :) Och, och! Do teraz czuje smak śledzika :P
Ciekawostka
Czy wiecie, że w Emiratach pierwszeństwo ma samochód włączający się do ruchu? Tak więc, jeśli jesteśmy na drodze głównej musimy się zatrzymać i ustąpić pierwszeństwa. Serio, serio! :P
EDIT: Post był oczywiście pisany z przekąsem, bo zasady ruchu drogowego są takie same jak na całym świecie. W Emiratach jednak, teoria to jedno a praktyka - drugie :D
EDIT: Post był oczywiście pisany z przekąsem, bo zasady ruchu drogowego są takie same jak na całym świecie. W Emiratach jednak, teoria to jedno a praktyka - drugie :D
Saturday, 17 December 2011
Leniwy piątek...
Czy wiecie, że Majida znowu zawitała do Emiratów? Tym razem na Sharjah Water Festival. Strasznie się cieszę bo nie widziałyśmy się od lata. Później z powodu moich problemów praktycznie nie miałyśmy kontaktu. Wczoraj wreszcie się spotkałyśmy. Połowę piątku spędziłyśmy razem. Babskie spotkanie przy obowiązkowej AliTea, plotach i planach na najbliższe dni. Bardzo mi brakuje prawdziwych przyjaźni w Emiratach dlatego tak sobie cenię ten czas kiedy Majida przylatuje.
Na drugą połowę dnia zaplanowałam kino. Zabrałam córkę na "Alvin and the Chipmunks". Muszę przyznać, że sama bawiłam się świetnie i chyba takiego piątku było mi trzeba od bardzo dawna.
Dziś gotowałam!! aaaaaaaaaa!!!!!! :D
Sunday, 11 December 2011
Ludzie! Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam!
Mam dziś dzień kiedy wszystko mnie denerwuje maksymalnie! Spowodowane jest to zapewne chorobą (Bogu dzięki już mi lepiej), która wyssała ze mnie całą życiową energię.
Zaczęło się od samego rana. Wiadam do samochodu, włączam muzyczkę, odwożę dziecko do przedszkola, wjeżdżam na autostradę i jedziemy... Chcę zmienić pas ale nie mogę, bo przecież jakiś namolny kierowca uważa to za szczyt wstydów aby dać mi wjechać przed nim. Przecież on musi być pierwszy tarasując mi drogę! Jedziemy dalej... Dwóch Keralati raptownie naciska na hamulce na drugim pasie autostrady bo przecież jechali 120km/h, ograniczenie jest właśnie do 120km/h a przed nami kamera. No to raptownie zwalniamy do stówy albo lepiej do 90ciu.. wrrrr... Maryam w środku się gotuje ale dojeżdża na miejsce. Otwieram newsy i niespodzianka - nieruchomości w Dubaju znowu się pną w górę a edukacja, aby nie pozostać w tyle, również zamierza podrożeć. Czy ja już gdzieś wspominałam, że życie w Emiratach to nie na dłuższą metę jeśli nie jesteśmy Emiratczykami??
W tym momencie muszę się wreszcie przyznać, ze za kilka dni wyjeżdzamy na dłużej z Emiratów (minimum na rok uff). Zrezygnowaliśmy już z mieszkania. Poszliśmy dziś do agencji nieruchomości aby się dowiedzieć czy właściciel odda nam security deposit czy też nie. Okazało się, że juz dawno z nim o tym rozmawiali ale oczywiście nikt nie raczył nas poinformować, bo w Emiratach właśnie za swoimi sprawami musisz biegać dzień i noc, 24/dobę, bo nikt się tobą nie interesuje.
Na sam koniec dobija mnie ta pogoda. Ja już naprawdę nie mogę! Chcę zamarznąć choć na chwilę :P Nie mogę! No nie mogę i potrzebuję przerwy od Emiratów! Amen! :D
Saturday, 10 December 2011
A wieczorem... Global Village!
Jest taki czas w roku, kiedy na wieczorny spacer można się wybrać do Global Village (dobrze, że co roku jest otwarte coraz dłużej :)). Ostatnio to ulubione miejsce naszej córki. Mogłaby tam jeździć codziennie - w końcu kolorowe balony i wesołe miasteczko są bardzo kuszące. Ja uwielbiam klimat tego miejsca i choćby miało się skończyć na wypiciu karak tea to i tak warto pojechać tam na krótki spacer przed snem :)
Subscribe to:
Posts (Atom)