Mam dziś dzień kiedy wszystko mnie denerwuje maksymalnie! Spowodowane jest to zapewne chorobą (Bogu dzięki już mi lepiej), która wyssała ze mnie całą życiową energię.
Zaczęło się od samego rana. Wiadam do samochodu, włączam muzyczkę, odwożę dziecko do przedszkola, wjeżdżam na autostradę i jedziemy... Chcę zmienić pas ale nie mogę, bo przecież jakiś namolny kierowca uważa to za szczyt wstydów aby dać mi wjechać przed nim. Przecież on musi być pierwszy tarasując mi drogę! Jedziemy dalej... Dwóch Keralati raptownie naciska na hamulce na drugim pasie autostrady bo przecież jechali 120km/h, ograniczenie jest właśnie do 120km/h a przed nami kamera. No to raptownie zwalniamy do stówy albo lepiej do 90ciu.. wrrrr... Maryam w środku się gotuje ale dojeżdża na miejsce. Otwieram newsy i niespodzianka - nieruchomości w Dubaju znowu się pną w górę a edukacja, aby nie pozostać w tyle, również zamierza podrożeć. Czy ja już gdzieś wspominałam, że życie w Emiratach to nie na dłuższą metę jeśli nie jesteśmy Emiratczykami??
W tym momencie muszę się wreszcie przyznać, ze za kilka dni wyjeżdzamy na dłużej z Emiratów (minimum na rok uff). Zrezygnowaliśmy już z mieszkania. Poszliśmy dziś do agencji nieruchomości aby się dowiedzieć czy właściciel odda nam security deposit czy też nie. Okazało się, że juz dawno z nim o tym rozmawiali ale oczywiście nikt nie raczył nas poinformować, bo w Emiratach właśnie za swoimi sprawami musisz biegać dzień i noc, 24/dobę, bo nikt się tobą nie interesuje.
Na sam koniec dobija mnie ta pogoda. Ja już naprawdę nie mogę! Chcę zamarznąć choć na chwilę :P Nie mogę! No nie mogę i potrzebuję przerwy od Emiratów! Amen! :D