Showing posts with label mieszkanie w dubaju. Show all posts
Showing posts with label mieszkanie w dubaju. Show all posts

Sunday, 11 December 2011

Ludzie! Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam!

Mam dziś dzień kiedy wszystko mnie denerwuje maksymalnie! Spowodowane jest to zapewne chorobą (Bogu dzięki już mi lepiej), która wyssała ze mnie całą  życiową energię. 
Zaczęło się od samego rana. Wiadam do samochodu, włączam muzyczkę, odwożę dziecko do przedszkola, wjeżdżam na autostradę i jedziemy... Chcę zmienić pas ale nie mogę, bo przecież jakiś namolny kierowca uważa to za szczyt wstydów aby dać mi wjechać przed nim. Przecież on musi być pierwszy tarasując mi drogę! Jedziemy dalej... Dwóch Keralati raptownie naciska na hamulce na drugim pasie autostrady bo przecież jechali 120km/h, ograniczenie jest właśnie do 120km/h a przed nami kamera. No to raptownie zwalniamy do stówy albo lepiej do 90ciu.. wrrrr... Maryam w środku się gotuje ale dojeżdża na miejsce. Otwieram newsy i niespodzianka - nieruchomości w Dubaju znowu się pną w górę a edukacja, aby nie pozostać w tyle, również zamierza podrożeć. Czy ja już gdzieś wspominałam, że życie w Emiratach to nie na dłuższą metę jeśli nie jesteśmy Emiratczykami??
W tym momencie muszę się wreszcie przyznać, ze za kilka dni wyjeżdzamy na dłużej z Emiratów (minimum na rok uff). Zrezygnowaliśmy już z mieszkania. Poszliśmy dziś do agencji nieruchomości aby się dowiedzieć czy właściciel odda nam security deposit czy też nie. Okazało się, że juz dawno z nim o tym rozmawiali ale oczywiście nikt nie raczył nas poinformować, bo w Emiratach właśnie za swoimi sprawami musisz biegać dzień i noc, 24/dobę, bo nikt się tobą nie interesuje. 
Na sam koniec dobija mnie ta pogoda. Ja już naprawdę nie mogę! Chcę zamarznąć choć na chwilę :P Nie mogę! No nie mogę i potrzebuję przerwy od Emiratów! Amen! :D




Wednesday, 6 April 2011

Pomoc sąsiedzka (?)

Tak mnie dzisiaj naszło na rozmyślania o stosunkach z sąsiadami. To chyba pod wpływem dzisiejszych kilku sympatycznych rozmów z moimi tutejszymi sąsiadami. Wiadomo jak jest w Polsce - dzień dobry do każdego, wymiana uprzejmości i krótka pogawędka z tymi bliższymi sąsiadami. A jak jest w Emiratach? Szczerze powiem, że my żyjemy jak Beduini, a co za tym idzie mieszkaliśmy już w kilku miejscach w Dubaju i w Sharjah. Jeśli chodzi o sąsiadów to w żadnym miejscu nie utrzymywałam z nikim bliższych stosunków. I to wcale nie jest moja wina, bo ja jestem otwarta na nowe znajomości. Czy można sobie wyobrazić, że mieszka się, powiedzmy rok, w jednym miejscu i mijając się pod windą nie powiemy sobie nawet "Salam"? Czy można sobie wyobrazić, że żadne z dzieci sąsiadów nie powie "Good morning" czy cokolwiek? Emiraty są takim miejscem, do którego ludzie przyjeżdżają i wyjeżdżają. Mało kto chciałby nawiązywać nowe kontakty z sąsiadami bo nikomu nie są one potrzebne. Praca-dom, dom-praca. Przemykanie obok z pochyloną głową żeby tylko się nie ukłonić. A jak już przyjaźnie to tylko we własnym gronie narodowościowym. Dziwne to dla mnie bo ciężko się poczuć jak w domu, ciężko się poczuć częścią społeczeństwa zamieszkującego Emiraty. No ale jest jak jest i chyba trzeba po prostu machnąć na to ręką i dumnie do tej windy kroczyć :) I należy tu pamiętać, że to post o sąsiadach bo przyjaźnie zawierane na obczyźnie to temat na osobny post. Może trochę chaotycznie dzisiaj ale mam nadzieję, że wiadomo o co mi chodzi :)