-Dzień dobry! W naszym mieszkaniu nadal nie ma wody a klimatyzacja też nie chłodzi za dobrze. Czy możemy liczyć, że wreszcie ktoś przyjdzie i to naprawi?
-Yes madaaaaammmmmm - odezwał się w słuchawce głos filipińskiej agentki nieruchomości - Już wyslaliśmy kogo trzeba. Będą za pół godziny w pani apartamencie.
-Ok, dziękuję, już jadę.
No i siedzę w tym apartamencie.. pół godziny, godzina, półtorej... oczywiście nikt się nie pojawił. Dzwonię:
-Przepraszam bardzo ale do tej pory nikt nie przyszedł. Jest gorąco a ju tu czekam bez klimatyzacji i bez bieżącej wody z chorym dzieckiem na dodatek.
-Sorryyyy maaaaaaaaammmmmmm - znowu ten przeraźliwy filipiński głosik - Już są w drodze i będą za kilka minut.
-Aha, na pewno.
Chrzanię.. jadę do starego mieszkania. Tam przynajmniej mamy klime. W drodze dzwoni telefon. Odbieram:
-Maaaaaammmmmmmmmmmm właśnie sie skontaktowałam z panami robotnikami i oni byli w budynku ale ochrona nie pozwoliła im wejść na dach żeby dokonać napraw i podłączyć wode. Będą po 15stej - a była 13ta.
-Ok... whatever...
O 16stej dzwonię.
-Sorry ale dalej nikogo tu nie ma.
-Maaaaammmmmm będą za pół godziny.
Noooo teraz to zaczęłąm z nerwów kląć w duchu na wszelkie filipińskie świętości.
Minęło pół godziny. Dzwonię. Wkurzona na maksa.
-Czy pani ma zamiar wysłać tych panów od naprawy czy nie? umowa była, że przed przeprowadzką wszystko miało działać bez zarzutów a tu co? Jeżdżę od czterech godzin w te i we wte bo "za pół godziny"!
-Maaaaaaammmmmm I am sorry. Będą za godzinę bo jadą skądśtam...
-Jeśli za godzinę ich nie będzie i nadal nie będzie wody i klimy to rezygnujemy z kontraktu! Rozumiemy się??
-Yes maaaaammmmmmmmm
Po 10 minutach dzwoni telefon:
-Madammmm za 10 minut w pani apartamencie pojawi sie security, żeby sprawdzić co nie działa.
-Ok.. jadę.
Przyjechałam i człowiek już stał. Dodam, że był to człowiek z ochrony pracujący w naszym budynku. Wszedł na dach. W ciągu minuty była woda. O tej 13stej nikt się nie pojawił w budynku i nikt nie pytał o pozwolenie aby nam podłączyć wodę. Faceci od klimy przyjechali po kolejnej godzinie. Moje nerwy zostały dziś wystawione na ciężką próbę. W Emiratach prawie wszystko działa w podobny sposób. Przyjeżdżając tutaj trzeba się liczyć z czekaniem, olewaniem itd. Jeśli nie będzie sie co chwilę upominać o swoje to nic się nie załatwi. Tymczasem lecę kończyć przeprowadzkę :) No i ten Ramadan za chwilę się zaczyna och! :)