Saturday 31 December 2011

Szczęśliwego Nowego Roku!!!!


Stary Rok... Wysadź go z fajerwerkami!
Nowy Rok... Zaproś go do siebie!
Pożegnaj 2011 i wszystkie nieszczęśliwości z nim związane.
Powitaj 2012 w perspektywie zaczynania wszystkiego od początku!
W tę noc wyjątkową, podczas której w czasie sekundy stajemy się o rok starsi.

Życzę Wam Przeszczęśliwego Nowego Roku!! :)



Friday 30 December 2011

Służba zdrowia

Wczoraj w Gulf News pojawił się artykuł o tym, jak pewnemu Brytyjczykowi uratowano życie w Rashid Hospital. Po 12 dniach śpiączki wrócił do pełnego zdrowia i klnie na prywatną służbę zdrowia w Dubaju,  gdzie nie potrafiono postawić mu właściwej diagnozy. A diagnoza była poważna, bo chodziło o zmiany w mózgu. Ów Brytyjczyk apeluje aby obcokrajowcy docenili państwową służbę zdrowia w Emiratach. Ja apeluje o to już od bardzo dawna, ale niektórzy patrzą na mnie z politowaniem, jakbym była biedną dziewczynką, której nie stać na wizytę prywatną. Ich sprawa :) Ja swoje wiem. Sami Emiratczycy klną na prywatną służbę zdrowia. Znam mnóstwo przypadków, gdzie w prywatnych klinikach czy szpitalach spartolili robotę. Tak na szybko: jednego przyjaciela matka do końca swoich dni miała sparaliżowaną rękę, bo poważne schorzenie leczyli jej owijając rękę bandażem. Kolejnego przyjaciela ojciec po pobycie w prywatnym szpitalu i wydaniu ponad 30 tysięcy na leczenie teraz leci do Niemiec bo tutaj rozkładają ręce.  
Ja osobiście zawsze wybieram szpital państwowy. Rodziłam w Al Baraha i wychwalam pod niebiosa! Opieka fantastyczna, świetni specjaliści, przemiłe i pomocne pielęgniarki. Może nie ma takich luksusów jak prywatnie ale dla mnie najważniejsza jest kompetencja. Gdy mam chore dziecko zawsze zawożę ją do kliniki Al Baraha, bo tam pediatrzy są naprawdę świetni i znają się na rzeczy. We wrześniu, z lenistwa, prowadzałam córkę prywatnie, bo mam klinike pod domem a do Al Baraha muszę jechać około pół godziny. Miesiąc leczenia, inhalacje i co? I nic! Pojechałyśmy wreszcie do jej lekarza i po tygodniu nie było śladu po chorobie. Do tego dochodzi jeszcze aspekt finansowy bo za wizytę u lepszego lekarza płacę o wiele mniej niż za wizyte prywatną u lekarza gorszego. W Al Baraha to koszt 50 dirhamów a np. ogromna klinika Welcare kasuje za wizytę u pediatry 400 dirhamów!! Rozbój w biały dzień. 
Niestety ale muszę przyznać, że tutaj lekarze prywatni są bardziej biznesmenami, gdyż z miejsca zlecają setki niepotrzebnych badań, za które trzeba płacić duże pieniądze. Owszem, jest ubezpieczenie ale nie każdego stać aby sie ubezpieczyć. Ja mimo wszystko preferuję państwową służbę zdrowia bo prywatnie mam same złe doświadczenia (oprócz pewnej Pani ginekolog). Państwowe szpitale mają najlepszych specjalistów i można czuć, że jest się w dobrych rękach. Trzeba jedynie wyrobić sobie kartę zdrowia - Healthcard i już można korzystać z pomocy specjalistów w państwowym szpitalu.


Thursday 29 December 2011

Maryam gotuje!!

Okazało się, że nie taka kuchnia afgańska straszna jak ja ją sobie maluję :D Zrobiłam przedwczoraj kuchenny eksperyment i ugotowałam Chicken Karahi. Proste to jak konstrukcja cepa. Skoro ja potrafię zrobić to każdy potrafi:
-smażymy kawałki kurczaka, najlepiej z kością
-gdy kurczak jest gotowy wrzucamy do niego pomidory pokrojone w małą kostkę (na całego kurczaka pokroiłam chyba 8 średnich pomidorów)
-wrzucamy 2 około 2-centymentrowe kawałki imbiru pokrojone w paski
-czekamy aż pomidory staną się sosem :P
-10 minut przed końcem wrzucamy pokrojone zielone papryczki chilli (ja pokroiłam 6)
I to by było na tyle. Podajemy z chlebem afgańskim :D
Mężowi smakowało więc chyba mi wyszło! :D

Zdjęcie nie moje ale karahi powinno wyglądać właśnie tak:


Tuesday 27 December 2011

Konkurs z przymrużeniem oka :)

W pewien marcowy, zimny dzień w Polsce, w napływie weny twórczej stworzyłam krótką rymowankę, zainspirowaną emirackimi nastolatkami :D Zapomniałam o niej, ale ostatnio znowu ją wygrzebałam i przedstawiam ją Wam:


Pod abają noszę mini,
każdy facet już się ślini.
Nie dla ciebie ta radocha,
zaraz ci przywalę w nochal!
To dla mego jest Araba,
bo ja jestem jego baba!

Tak, tak... Radosna twórczość własna :D Konkurs polega na dopisaniu drugiej zwrotki rymowanki :) Propozycje można przesyłać na maila lub zostawiać w komentarzach. Zwycięzca konkursu dostanie ode mnie dubajską niespodziankę! :) Konkurs zaczynamy dzisiaj i zakończymy 9 stycznia, czyli dzień przed naszym wylotem z Dubaju! 



Monday 26 December 2011

Wyzysk człowieka przez człowieka

Sądzę, że wiele osób zdaje sobie sprawę, że Emiraty to wcale nie jest kraina mlekiem i miodem płynąca. Emiraty posiadają swoją ciemną stronę, która należy do zwykłych robotników. To jak żyją, jak pracują i ile zarabiają nie mieści się w głowie, dopóki nie zobaczy się tego wszystkiego na własne oczy.
Mój Pan od sprzątania zatrudniony jest w firmie sprzątającej. Zarabia na miesiąc 800 dirhamów, mieszka z sześcioma innymi pracownikami w jednym pokoju (to i tak luksus) i musi wyżywić całą rodzinę w Bangladeszu. Sprząta naprawdę dobrze, zna się na rzeczy, jest miły, uprzejmy i pełen respektu. Po godzinach sobie dorabia (np. u mnie). Miesiąc temu przyszedł do mnie ogromnie uradowany. Udało mu się wyrwać świetną fuchę. Pewna bogata rodzina pozwoliła mu sprzątać u siebie na Marinie. Ogromy apartament, facet jest właścicielem sieci supermarketów w Dubaju i zaproponował mu 1000 dirhamów miesięcznie. Dla niego to nic a dla Pana od sprzątania to góra złota. Uwierzył, że jego życie powoli się zmieni na lepsze. Jakże się mylił! Gdy jego szef sie o tym dowiedział zaczął go zastraszać. Nie dość, że paszport zabrał mu już na początku, to teraz zabrał mu wszystkie ID oraz komórkę! Wyobrażacie sobie?? Najgorsze jest to, że on kompletnie nic nie może z tym zrobić. Jedyne pocieszenie jest takie, że obecny kontrakt jest ważny jeszcze trzy miesiące, po czym Pan od sprzątania zamierza szukać nowej pracy. To się naprawdę w głowie nie mieści! Jak można tak postępować z drugim człowiekiem? W Emiratach niestety wszechobecny jest kompletny brak szacunku do osób z najniższych warstw społecznych. Respekt zależy od stanu konta. 

A tu kilka zdjęć jak żyją zwykli robotnicy w Emiratach:









Saturday 24 December 2011

Nie pluj, proszę!

Desi plują na potęgę, czym przyprawiają mnie o mdłości. Zwłaszcza gdy stoję w korku lub na światłach a   w samochodzie przede mną, otwierają się drzwi, z których wystaje plująca desi-głowa... fuuuuj! Dziś znalazłam na budynku bardzo ciekawy komunikat: 

Thank you! :D

Friday 23 December 2011

Wesołych Świąt!!

Tak moi drodzy... ja nie widzę nic złego w życzeniu wszystkim chrześcijanom Wesołych Świąt! :)

Świąt wypełnionych radością i miłością, 
niosących spokój i odpoczynek. 
Nowego Roku spełniającego wszelkie marzenia, 
pełnego optymizmu, wiary, 
szczęścia i powodzenia. Życzy Wam Maryam!




Thursday 22 December 2011

Be a hero, use the zero!

We wrześniu tego roku, na drodze do Abu Dhabi zginął słynny i bardzo młody emiracki piłkarz. Przyczyną wypadku było czatowanie przez Blackberry Messenger podczas jazdy samochodem. Od tamtego czasu media zaczęły nagłaśniać skalę niebezpieczeństwa używania telefonów komórkowych podczas jazdy samochodem. Nie wiem jak w innych krajach ale tutaj ludzie są całkowicie zwariowani na punkcie Blackberry czy Iphone, a zwłaszcza na funkcji komunikatorów. Czatuja non stop i wszędzie. Nie zdają sobie sprawy jak ogromne niebezpieczeństwo tworzą dla siebie i dla innych uczestników ruchu czatujac podczas jazdy. 
Dziś w Gulf News pojawił się artykuł opisujący nowy trend wśród użytkowników smartphonów. Mianowicie, osobie zainteresowanej rozmową z nami odpisujemy "0". Owe zero oznacza, że właśnie prowadzę i nie czatuję. Fajne. Podoba mi się! Tak więc apel do wszystkich "Be a hero, use the zero!"


Dziś trochę historii

Nasza firma robiła stronę dla Szejka Hamdana www.fazza.ae. To strona o jego hobby, pasjach, zainteresowaniach. Dostaliśmy od niego ekskluzywną kolekcję zdjęć ukazujących historię Emiratów. Teraz tą kolekcję pewnie można znaleźć w internecie ale 3 lata temu mało kto ją posiadał. Poniższe zdjęcia są najczęściej używane w emirackich instytucjach rządowych - ostatnio widziałam je na ścianach w głównej siedzibie Dubai Naturalisation and Residency Department. Zapraszam na krótką wędrówkę po historii ZEA (www.dubaimoon.com to nasz portal, żeby nie było, że zdjęcia przechwycam i się chwale, że moje :D)