Showing posts with label zwiazki mieszane. Show all posts
Showing posts with label zwiazki mieszane. Show all posts

Sunday, 27 May 2012

Podryw po arabsku

Idąc dalej tropem Asima z "Barw Szczęścia", przedstawiam Wam artykuł, który pojawił się dziś na onet.pl - "Podryw po arabsku: miej oko na Maroko". W tym artykule przedstawione są, powszechnie już znane, sposoby na podryw Marokańczyków, ale przecież tyczą się one Arabów generalnie. Praktyki te są stosowane bardzo nagminnie wśród Egipcjanów właśnie. 
Z artykułu wynika, że absolutnie żadnemu ufać nie możemy, bo każdy z założenia chce od naiwnych Polek wyciągnąć kasę - chyba, że urodził się i wychował w Europie ;)
Polecam przeczytać, zwłaszcza tym, które jeszcze tych arabskich praktyk podrywu nie znają.

http://przewodnik.onet.pl/reportaze/podryw-po-arabsku-miej-oko-na-maroko,2,5138011,artykul.html


Monday, 21 May 2012

Egipski romans w polskim serialu!

Dosyć często oglądam polski serial "Barwy szczęścia". Już wcześniej przewijał się tam wątek ślubu z muzułmaninem, jednak ostatnio został wprowadzony wątek romansu w iście egipskim stylu! Jedna z bohaterek, kobieta dojrzała, po rozwodzie, wybrała się z przyjaciółką na wakacje do Egiptu. Jak to w życiu, poznała tam egipskiego lovelasa, który ją omamił, była wysyłka pieniędzy na skuter, słodkie telefony po powrocie do Polski, motyle w brzuchu, itp. W odcinku czwartkowym Asim, bo tak ma imię bohater, stanął w drzwiach swojej "ukochanej". Co lepsze przyjechał do niej z Łodzi, gdzie spędzał 2 tygodnie w towarzystwie "tylko przyjaciółki" :D Można się nieźle uśmiać :D Polecam śledzenie wątku z egipskim Mr Lova Lova! :) "Barwy Szczęścia" już dziś o 20.10 w TVP 2....
A oto Pan "Ty być moje słoneczko":



Wednesday, 16 November 2011

Jestem przypadkiem niereformowalnym!

Tak! I zupełnie nie nadaję się na bycie żoną i matką.. chyba...
Kto mnie zna to wie, że ja ani nie sprzątam, ani nie gotuję i generalnie obowiązki domowe omijam szerokim łukiem. Mam sprzątaczkę (a raczej sprzątacza), jem na mieście, pranie zawożę do pralni. No, ale jeszcze to, że dla mnie obowiązki "pani domu" nie istnieją to moge przeboleć, ale ostatnio zauważyłam, że wnerwia mnie niesamowicie patrzenie na inne kobiety, które uważają, że jest to ich obowiązek. O czym mowa? Mamy w biurze pewne egipskie małżeństwo. Ona jest sekretarką a on web developerem. Ona codziennie o tej samej porze, nadskakuje nad swoim mężem, a to przynosząc mu śniadanko do biurka, a to przygotowując lunch (pomijam już fakt, ze przywlokła do biura jakiś cooker, w którym mu podgrzewa jedzenie), kroi mu jabłuszka, marcheweczki a pod wieczór idzie do sklepu i przynosi mu różne przekąski. Mnie ten widok przyprawia o mdłości. Owszem, ja swojemu mężowi też zrobię herbatę czy coś w tym stylu ale co za dużo to nie zdrowo :)
Może ja jestem przypadkiem, który nadaje się jedynie na wieczne bycie singlem żyjąc w mieszkaniu z porozwalanymi po kątach ciuchami i pudełkami po pizzy? Ufff jak dobrze, że mój mąż mnie rozumie i w weekendy gotuje pyszne obiady :)

Saturday, 14 May 2011

Dzieci ze związków mieszanych

Od samego początku, jak tylko zaszłam w ciążę, zaczęłam rozmyślać o plusach wynikających z tego, że moje dziecko będzie pochodziło z mieszanego związku. Sama w pewnym momencie zaczęłam jej zazdrościć, że to nie ja mam rodziców różnej narodowości :D No bo przecież kilka języków, znajomość wielu kultur, podróże od dziecka itd. Myślę, że przed takimi dziećmi świat stoi otworem. Mam wrażenie, że w przyszłości moja córka nie będzie miała najmniejszych problemów ze znalezieniem pracy i sądzę, że takie dzieci gdy dorosną będą bardziej tolerancyjne i otwarte na świat.
Jeśli chodzi o praktykę to obecnie moja córka ma prawie 3 lata i jest dwujęzyczna (jz. polski i angielski). Są to dwa główne języki używane w naszym domu. Oprócz tego mówi kilka słówek w pushto i podłapuje arabskie piosenki podczas oglądania bajek. Dużo czytałam na temat dzieci mówiących kilkoma językami i podobno zaczynają mówić o wiele później niż rówieśnicy. Ja czegoś takiego nie zauważyłam. Moja córka zaczęła mówić dość szybko, bo jeszcze przed drugimi urodzinami a obecnie można z nią normalnie pogadać :) Kolejna zaleta to taka, ze potrafi bardzo szybko się zaadaptować w nowym miejscu. Często podróżujemy Polska - Emiraty (pierwszą podróż miała za sobą jak skończyła zaledwie 5 tygodni) i nie ma najmniejszego problemu z nowym miejscem. Na dodatek w Emiratach zmienialiśmy już z nią mieszkanie ze trzy razy i nie zauważyłam aby miała jakikolwiek problem z adaptacją. Może ma to w genach bo ja się nie przywiązuję do miejsc. Mam duszę podróżnika więc może i moja córka ma taka samą duszę :) Generalnie same plusy! Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wszystkim łączenia się w pary mieszane :D A na dzisiaj to tyle przemyśleń bo właśnie mój mąż pojawił się online, a że jestem stęskniona to kończę :)

Thursday, 7 April 2011

A teraz trochę prywatności...

Do tej pory było już dość sporo o życiu w Emiratach ale mało było o mnie. Ponieważ dziś jest szczególna data, postanowiłam troszkę się obnażyć. Dokładnie 4 lata temu zaczęła się moja przygoda z Emiratami na stałe. Wcześniej przez 2 lata latałam do Emiratów, poznawałam rynek i możliwości. Ochhh jak kiedyś wszystko tam dobrze się zapowiadało. Wylądowałam w Emiratach z jakimś planem na życie, który to później został zweryfikowany przez nie.
Tego dnia, 4 lata temu, spędziłam również wspaniały wieczór z moim, wtedy jeszcze przyszłym, mężem. Poszliśmy na randkę na plażę Jumeirah i przegadaliśmy do późnych godzin nocnych. Tego wieczora zdecydowaliśmy, że chcemy być ze sobą na zawsze :) Takie to były romantyczne początki w Emiratach. Później pierwsze mieszkanie, później drugie, itd. W międzyczasie problemy z wizą rezydenta i pobyt na wyspie Kish (tak tak.. mogę to wpisać na listę swoich doświadczeń ;) ). No i ugrzęzłam.. Nie żałuję tej decyzji bo dzięki temu zyskałam ogromne doświadczenie i poznałam wspaniałych ludzi. Niedługo pewnie wyprowadzimy się z Emiratów bo to kraj, który tak naprawdę nic nie oferuje na dłuższą metę. Póki jednak tam jesteśmy traktuję to jak wielką przygodę a następny kraj to nowe możliwości i wyzwania. I będzie o czym pisać na blogu! :)

Friday, 1 April 2011

Związki mieszane, czyli jak być szczęśliwym i się nie zatracić

Związki mieszane, a zwłaszcza związki Polki z muzułmaninem, wzbudzają ostatnio tyle kontrowersji, że w głowie się nie mieści. Sama jestem w związku mieszanym z Afgańczykiem. Jesteśmy od 4 lat małżeństwem i nie potrafię sobie wyobrazić, że mogłabym zamienić mojego męża na innego. Jeśli o mnie chodzi to związki mieszane są bardzo interesujące ale czasami trudne. Różnice kulturowe czy religijne są czasami nie do przeskoczenia. Według mnie, każdy związek mieszany (generalnie każdy związek ale mieszany szczególnie) wymaga przemyślenia przed zawarciem małżeństwa. Może moje przemyślenia i porady opiszę w punktach.

1. Przede wszystkim kiedy poznajemy muzułmanina powinnyśmy dowiedzieć się jak najwięcej o jego religii aby później nie było żadnych niedopowiedzeń typu: "Nie wiedziałam, że dzieci muszą być muzułmanami! Nie zgadzam się! Mąż mnie oszukuje!". Mąż nie oszukuje. Tak jest w Islamie, że dzieci przyjmują religię ojca i jeżeli się z tym nie zgadzamy to rozwiązanie jest proste - nie wiążemy się z nim.

2. Musimy pamiętać, że to nie religia jest zła ale ludzie sami w sobie są źli. W każdej kulturze, w każdym państwie znajdziemy tych dobrych i tych złych, więc jeśli i nasz muzułmanin posiada jakiekolwiek cechy, które absolutnie nam nie odpowiadają to nie zwalamy tego na Islam ale - nie wiążemy się z nim.

3. Musimy się przygotować na dosyć negatywną reakcję otoczenia, bo "ciapaty", bo terrorysta, itp. Jeśli jesteśmy pewne naszego wybranka i tego co do niego czujemy to powinnyśmy nie reagować na wszelkie komentarze "życzliwych". Pogadają, pogadają a wkrótce znajdą sobie nowy obiekt plotek.

4. Jeśli poznajemy mężczyznę przez Internet (nie używam tu słowa muzułmanin bo dotyczy to wszystkich mężczyzn) to wstrzymajmy się z decyzją o podróży do niego, zwłaszcza jeśli mieszka w kraju arabskim. Najpierw niech on się do nas pofatyguje. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, że muzułmanie, a zwłaszcza Arabowie, są mistrzami w mydleniu oczu naiwnym dziewczynom i jest duże prawdopodobieństwo, że taki internetowy amant się po prostu nami bawi. Wyjazd do wybranka, który mieszka w Europie potrafię zrozumieć, natomiast pierwsze spotkaniu w kraju muzułmańskim, dla kogoś kto nigdy w życiu tam nie był, uważam za szczyt głupoty czy debilizmu.. kto jak woli. Miłość miłością ale mózg nie powinien w tym stanie utracić swojego przeznaczenia.

5. Uważam, że związki chrześcijańsko-muzułmańskie nie mają szans powodzenia na dłuższą metę. Owszem, może być to ciekawa przygoda, pełna emocji i uczuć, ale gdy emocje opadną i rozpocznie się rzeczywistość wówczas czeka nas mnóstwo kłótni i łez. Jeśli jest w Islamie cokolwiek co nam nie odpowiada to nie wiążemy się z muzułmaninem. Trzeba zdawać sobie sprawę, że o ile chrześcijankom łatwo jest zmienić religię to muzułmanin w 99,9% nawet nie chce o tym słyszeć. Często czytam jak chrześcijanki bulwersują się, że one idą na kompromisy a mąż muzułmanin nie. No i nie pójdzie bo dla muzułmanina religia to najważniejsza część życia i jeśli nam to nie pasuje to - nie wiążmy się z muzułmaninem.

6. Denerwują mnie teksty typu: "Mój chłopak muzułmanin jest super wyluzowany bo chodzi ze mną na piwo". Ok, może i jest wyluzowany ale wówczas taki z niego muzułmanin jak ze mnie zakonnica. Z moich obserwacji wynika, że większa część takich "wyluzowanych" muzułmanów po jakimś czasie wraca do praktykowania religii ale wówczas są oni bardzo strict dlatego wiążąc się z "wyluzowanym" muzułmaninem trzeba brać ten punkt pod uwagę.

7. Szanse na stały związek z Arabem, czy Turkiem czy innym osobnikiem tego typu, którego poznamy na wyjeździe wakacyjnym są, w skali od 1 do 10, równe.. no powiedzmy 2.

Szczęśliwy związek jest wtedy, gdy oboje partnerów akceptuje siebie w pełni, swoje wady i zalety. Związki dwóch osób wyznających różne religie nie są łatwe, ponieważ żadna ze stron nie zaakceptuje religii partnera w pełni. Muzułmanin nie zgodzi się na ochrzczenie dziecka, a jeśli już to będzie się tym gryzł do końca życia, a matka chrześcijanka będzie się gryzła do końca życia, że dziecko nie jest ochrzczone. Także jeszcze raz powtarzam, że takie związki muszą być dokładnie przemyślanie a zaoszczędzi to nam wielu przykrych niespodzianek w przyszłości.