Przed chwilą przeczytałam artykuł o pewnej rodzinie z Kerali, która w ogóle nie wiąże końca z końcem. Mają trókję dzieci, mieszkają w Al Ain, nie stać ich na jedzenie, zbierają resztki po przyjęciach weselnych i tak żyją. Przyznają, że wiele razy myśleli o tym aby popełnić samobójstwo, żona nawet już próbowała. Dzieci są wyśmiewane w szkole, itd... Organizacje charytatywne chcą im pomóc ale, tu nasuwa się moje pytanie, dlaczego tak bardzo chcą żyć w tej biedzie, w kraju, który do tanich nie należy? Czy nie lepiej gdyby podjęli decyzję o powrocie do Kerali? Myślę, że pracę znalazłby tam szybciej niż w Emiaratach - "krainie mlekiem i miodem płynącej". Dzieci spokojnie chodziłyby do szkoły, mieliby przy sobie rodzinę, za którą przecież tęsknią. Nie rozumiem ludzi, którzy za wszelką cenę trzymają się beznadziejności, w której siedzą po uszy. Nikt im nie zagwarantuje oczywiście, że raz dwa znajdzie się praca w Kerali, ale co być w swoim kraju, to być w swoim kraju. Emiaraty nie zaoferują im nic oprócz historii kończącej sie kolejnym emirackim samobójstwem.
Szczegolie, ze Kerala to nie bidny Rajastan tylko dosc bogata prowincja... Moze im wstyd? Znasz te mentalnosc - z "zzagranicy" trzeba przyjechac obladownym prezentami i z kasa dla calej wioski w mercedesie...
ReplyDeleteTak wiem.. zdjecia przy Mercach i Porszakach wysylane do domu a rzeczywistosc to gora lub dol na pietrowym lozku...
ReplyDeleteSnieg, ma chyba racje. Moze rodzina nie zna ich sytuacji i boja sie wrocic? Upokorzenia? Smiechow i obgadywania?
ReplyDeleteNiemniej, ja i tak wolalabym wrocic, najwyzej z podkulonym ogonem niz klepac biede w obcym kraju a na koniec spektakularnie popelnic samobojstwo ;/