Jak już wcześniej pisałam, od marca Polacy nie potrzebują wizy do Emiratów. Na lotnisku zostaje nam wbita pieczątka uprawniająca nas do pobytu na terenie ZEA przez 30 dni. A co jeśli tak nam się tutaj spodoba, że 30 dni to za mało? Wówczas trzeba przekroczyć granicę i wrócić do Emiratów ponownie. Można również opłacić na miejscu w Dubai Residency and Naturalization Department, ale tą procedurę można wykonać tylko raz. Kolejne przedłużenie wizy musi być wykonane poprzez opuszczenie kraju i powrót. Jak to zrobić najszybciej i najmilej? Jedziemy do Omanu! Ostatnio przepisy wydawania wiz rezydenckich w ZEA się zmieniły, mianowicie do kompletu dokumentów wymaganych wcześniej dołączono obowiązkowy kontrakt mieszkaniowy oraz rachunek za jeden miesiąc na nazwisko sponsora (czyt. męża). Dlatego i my byliśmy zmuszeni przedłużyć nasz pobyt na wizie turystycznej. Oman kocham całym sercem więc chętnie jeździłabym tam co miesiąc :) Co prawda wycieczka bardzo krótka bo zaledwie kilkugodzinna ale jakże urodziwa :) My pojechaliśmy w stronę Al Ain. Granicę przekroczyliśmy w Buraimi. Pamiętam, że kiedyś czytałam w jakimś przewodniku, że okolice Buraimi skrywają w sobie mnóstwo pięknych miejsc jednak nam się nie udało ich zwiedzić. Przekraczając granicę dostaliśmy pieczątkę wyjazdową z ZEA, za 3 osoby zapłaciliśmy 150 dirhamów. Kolejny etap to wjechanie w głąb Omanu na odległość 40 km do Wadi Al Jezzi (kierujemy się w stronę Muscatu). Tam na granicy dostajemy wizę wjazdową do Omanu (mimo, że już od 40 km w Omanie jesteśmy), koszt której wynosi 5 Omani Riyals, czyli 50 dirhamów na 10 dni. I to praktycznie koniec procedury bo zostaje nam wrócić na granicę z ZEA, pokazać paszport, wklepać pieczątkę wjazdową i znowu możemy hulać po Emiratach przec 30 dni. Ja jednak radzę aby tą wycieczkę troszkę sobie przedłużyć bo widoki podczas tych zaledwie 40 km są nieziemskie! Nie mogłam się oprzeć aby nie zajechać do omańskich wiosek, napawać się ciszą, górzystymi widokami, ogrodami palm daktylowych i tą bezgraniczną przestrzenią. Zresztą oceńcie sami:
Buraimi:
I jedziemy po wizę omańską:
Świeże daktyle, prosto z palmy :)
Dziekuje za zdjecia, ciekawie
ReplyDelete