Ucichłam na kilka dni. Nie miałam kompletnie czasu ani chyba nawet weny. Problemy i obowiązki jakby się namnożyły. Mój Afgańczyk dopiero jutro wraca do domu po całym miesiącu w Pakistanie. Cały miesiąc wszystko było na mojej głowie: dziecko, dom, firma. Ostatni tydzień to kompletne urwanie głowy. Jak nigdy kładłam się spać razem z córka i zasypiałyśmy już około godziny 20.
7 września był pierwszy dzień przedszkolny. Wcześniej był tzw. Summer Camp. Bardzo się cieszę, że ja zapisałam bo uniknęłam masakry pierwszego dnia w przedszkolu. Gdy mała zaczęła swoją przedszkolną przygodę to w grupie była cisza, niewiele dzieci, spokój i bardzo szybko się wdrożyła. Przedwczoraj te dziecięce jęki nawet mnie przeraziły. Te dzieci nie płakały tylko wyły! Jakiś koszmar! Rodzice przestraszeni pod przedszkolem a ja spokojnie, po dostaniu buziaka od córki, pojechałam sobie do domu :)
W Pakistanie problem goni problem ale nawet nie chce mi się o tym pisać.
W firmie potrzeba rewolucja bo się okazuje, że nie można ufać pracownikom.
W Emiratach nadal upały, choć ostatnie 2 wieczory były nawet przyjemne ale nadal upalne i wilgotne.
Jestem zmęczona i zestresowana, ale to minie :)
Czekam na męża :)
Oj oj a ja myslałam ze ucichlas bo mezus wrocil juz dawno
ReplyDeleteTrzymaj sie tam Habibti
Odkryłam wczoraj Twojego bloga i... jestem zachwycona ;)
ReplyDeleteMój afgańsko-polski związek niestety nie przetrwał,ale cieszę się,że udowadniacie z Mężem wszystkim,że MOŻNA! :)
Jakos sie trzymam Habibti :)
ReplyDeleteDzieki Anonimie :) Mozna mozna ale co przezylismy to nasze ;) W kazdym razie wiem jedno.. milosc przezwycieza wszystko :)
Sama milosc nie - trzeba duzo samozaparcia, silnej woli i przede wszystkim wspolnej wizji zwiazku i zycia :)
ReplyDeleteA ty sie trzymaj i zrobta porzadek z taltajstwem w pracy, jak poczuja silna reke, to sie ustawia w rzadek
tak jak Majida byłam pewna, że m. już wrócił. Myślałam, że Eid wspólnie spędziliście. Szkoda, że mnie tam nie ma to bym pomogła z chęcią.
ReplyDelete