Coś mi się wczoraj stało z samochodem. "Coś" bo ja się oczywiście nie znam ;) "Coś" wypadło i dyndało mi przy lewym kole. To "coś" okazało się być częścią elektyczną. No nic... trzeba odwiedzić mechanika. Jako samotna kobieta wybrałam najbliższy warsztat. Z wielkim uśmiechem powitał mnie bardzo przystojny, z akcentu Rosjanin. W już sporym słońcu coś tam porozkręcał, pomęczył się trochę, upchnął "coś" na swoje miejsce, wszystko działa i nie dynda.
-Ile płacę?
-A nic! To za darmo :D
Oj oj.. nie dość, że przystojny to jeszcze i miły :D
Uuuu, no to superowo :D
ReplyDeleteMoże to tak z racji sąsiedztwa geograficznego, he he ;-). Miły gest. Takie drobnostki czasem naprawdę podnoszą człowieka na duchu.
ReplyDeleteHmm mine kiedys Dzieqczyna z Bulgarii zapytala, dlaczego Rosjanki sprzedajace w sklepach sa zawsze dla niej niemile?
ReplyDeletehehe, fajnie :) tak mi się przypomniało, ale to było dosyć dawno temu i w Polsce, poszłam do sklepu ze sprzętem komp. i elektroniką kupić taśmę łączącą płytę główną z hdd - wszystko się działo 24 grudnia rano - weszłam, podeszłam do sprzedawcy i mówię "chciałabym dostać tę taśmę", facet podał mi listwę, więc pytam, ile płacę, a on "chciałaś dostać, nie kupić, więc nie płacisz" :D to się nazywa duch Bożego Narodzenia :D
ReplyDeleteNo to moze to takie duch Ramadanu :) Ale prawda jest ze takie drobnostki poprawiaja humor na bardzo dlugo :)
ReplyDeleteFajnie :) To mi się podoba :)
ReplyDeleteHello mate nice blogg
ReplyDelete