Już calkiem niedlugo, bo za 3 tygodnie, wysiade z samolotu i poczuje cieple promyki slonca na skorze. Miesiac w Dubaju, kiedy w Katowicach szaro, zimno, snieznie... marzenie! Tylko co ja mam na siebie wlozyc!?! Nie jest tak zle, w Emiratach ubieram abaye, mam ich już spora kolekcje, roznia się gatunkiem materialu, krojem i iloscia ozdob. Ale moje ulubione to te czarne, proste, bez zadnych dodatkow, haftow, krysztalkow. Wyroznia je doskonala jakosc materialu (nie, nie jest mi za goraco) i mistrzowski kroj. Nowiutka, bardzo podobna do tej na zdjeciu czeka już na mnie w pudelku u mojego krawca, spryciara ze mnie, dalam ja uszyc już na poprzednim wyjezdzie. Bo w „abajowni” o dobrej renomie abaye zamawia się na wymiar, dokladnie okreslajac rodzaj tkaniny, wykonczenie, model. I dość dlugo czeka. Przed muzulmanskimi swietami gdy popyt rosnie czas oczekiwania to nawet i 1,5 miesiaca. Zwykle zamowienia realizowane są od tygodnia do dwoch. A ze 27 listopada obchodzimy swieto Eid Al Adha... muszę swietnie wygladac.
Uwielbiam laczyc czern abaji z kolorowymi szalami, w zaleznosci od nastroju, makijazu, dodatkow. Bawie się kolorami i sposobami upiecia szala, by czern nigdy mi się nie znudzila. Zobaczcie co można z nich wyczarowac...
takie wiązania to chyba po 10 latach nauki zaczną mi wychodzić :P
ReplyDelete